czwartek, 30 maja 2013

Szkolenia, warsztaty, konferencje - wymieniajmy się informacjami!

Dostalam wczoraj wiadomość od jednej z mam.  Znów dobre wieści dla mieszkanców Paryza i okolic. W następnym tygodniu odbędzie się tam kolejna konferencja na temat dwujęzyczności.
Sylwio, dziękujemy serdecznie za informację!
 
Niektórzy z Was piszą, że żałują, iż nie mieszkają gdzieś tu w okolicy. A gdyby się tak dobrze rozglądnąć, poszperać? Może i wokół Was znalazłoby się kilka fajnych inicjatyw?

Proponuję - informujmy się o nich nawzajem. Z chęcią zamieszczę informacje o wydarzeniach wspierających wychowanie dwujęzyczne na blogu i na stronie fb Dzieci Dwujęzycznych.
Mam nadzieję, że w ten sposób więcej osób się o nich dowie, one z kolei przekażą innym osobom...
I kiedyś Paryżanie będą jeździli na warsztaty do Edynburga i oczekiwali z niecierpliwością streszczeń konferencji w Niemczech...


A teraz kilka detali odnośnie tej drugiej konferencji:
Odbedzie sie  ona w Paryzu 5 czerwca. O charakterze bardziej otwartym, popluarno-naukowym, z ciekawymi wystąpieniami i możliwością dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi rodzicami. W czasie konferencji dla dzieci organizowane są warsztaty prowadzone w wybranym języku.
Całość brzmi bardzo zachęcająco!

Nam może uda się dotrzeć, jak już wyjdziemy obronna ręką z grypy żołądkowej, która nas teraz nęka...


środa, 29 maja 2013

Polecam - Konferencja o dzieciach dwujęzycznych: program

Dzisiaj przypominam o mającej się odbyć 21 czerwca konferencji naukowej na temat dzieci dwujęzycznych w Paryżu:
Pisałam już o niej w TYM POŚCIE

Wiem, że jest Was niemało - mieszkających w stolicy i okolicach oraz zainteresowanych tematem dwujęzyczności. Na razie wiem że Mama w Paryżu chce się tam wybrać z koleżanką :-) Czy ktoś jescze do nas dołączy? Ja na pewno będę w konferencji uczestniczyć i mam nadzieję na miłe z Wami spotkania!

Poniżej zamieszczam szczegółówy program. Oraz ważną informację odnośnie zapisów, o którą Mamo w Paryżu pytałaś.
Udało mi się skontaktować z organizatorami i dobra nowina: Aby uczestniczyć w konferencji nie trzeba się ani wcześniej zapisywać, ani za nią płacić. WSTĘP WOLNY - zjawisko raczej arcyrzadkie w tego typu imprezach. A więc korzystajmy!

I jeszcze kilka słów o tego typu spotkaniach: W tych dniach w Krakowie odbyły się dwie bardzo dobre konferencje dotyczące dwujęzyczności. Niestety ani ja, ani Ela, nie mogłyśmy się na nich zjawić. Czy ktoś tam był i czy ma ochotę podzielić się z nami swoimi wrażeniami?

Program:
(największy, jaki udało mi się zamieśić, jeżeli macie trudności z odczytaniem, oto program do pobrania)

wtorek, 28 maja 2013

Wtorkowe czytaneczki - Dzienniczek z podróży

Z Polski przywieźliśmy taką oto pamiątkę:
W czasie naszych wycieczek, w spokojnych momentach, pisaliśmy z Gabrysiem dzienniczek.  Ustalaliśmy, co mam zapisać, Gabryś dekorował i kolorował. W czasie podróży powklejaliśmy już wycięte ilustracje i plan. A po powrocie do Francji jeszcze raz pochyliliśmy się nad dzienniczkiem i dodaliśmy wywołane fotografie. 
Od kilku dni przyjemność z dzienniczkiem trwa i trwa...A dlaczego? O tym już za kilka dni :-)
O dzienniczku wydarzeń i jego zastosowaniach u dzieci dwujęzycznych pisałam już TU, a Ela TU.
Zapraszam do lektury i podziwiania ekspresji malarskich młodego Artysty - Inżyniera (większość ilustarcji przypomina moim zdaniem schematy jakichś najdziwniejszych sprzętów :-)







Acha, jedno pytanie Elu. Jakimi kolorami pisac, bo my puściliśmy wodze fantazji :-)

A u Eli dzis  o tym, jak dzienniczek może się stać kołem ratunkowym.

niedziela, 26 maja 2013

ŚWIĘTO MAM!








Świeto mam! Dzisiaj w łóżku do dziesiątej - najlepszy prezent :-) później mam czekać w pokoju. Próbuję się przemknąć do łazienki, zatrzymuje mnie ręka Gabrysia Mamo, czekaj, to niespodzianka! Za ścianą jakieś szepty, krzątanie się, nerwowoe chichoty, Ćśśś, jeszcze nie teraz! dobiega.

Czuję się jak królewna w wieży uwięziona ,żadnej lektury, żadnej klawiatury, mam czas na rozmyślania.
Przypomina mi sie utwór śpiewany przez Natalię Niemen, który jakiś czas temu odkryłam dzięki AsiMi 
Bycie mamą, to moja kariera. Myślę o tej karierze. Pamiętam kiedyś ta piosenka bardzo mnie wruszyła, byłam wówczas na etapie podejmowania ważnych decyzji odnośnie powrotu do pracy, przedłużania urlopu wychowawczego...Może Wam też się spodoba?

Myślę o tej karierze. Niepozorna, ukryta, naważniejsza. Wymagająca ona jest, 24 godziny na dobę, nie tylko pod telefonem ale wprost na wyciągnięcie reki trzeba być, szef i klienci niezawsze zadowoleni, ale jak przyjdzie co do czego to jakąś nagrodę uznania czasem można dostać :-) Niby nie ma osób niezastąpionych, ale próbujcie znienacka zastąpić mamę innym pracownikiem. Osobą wielofunkcyjna, adaptuje się do wszystkich warunków, szkoli nieustannie, poszerza zakresy obowiązków, zmotywowana, niezmordowana. Wieczorem siada w końcu po całym dniu spokojnie i już sie podrywa przy pierwszym MAMO! Czasem się zdenerwuje, popsioczy chwilkę, ale się nie zwalnia, nie grozi związkami zawodowymi, czasem zaczyna jakiś nikły strajk, ale zaraz daje się rozbroić jednym uśmiechem.
A wynagrodzenie? jakie wynagrodzenie dla mamy? W jakiejś dziwnej, obcej walucie zwykle, każda ma inną: dla jednej to zapach czółka spoconego, dla drugiej gdzieś tam o czwartej nad ranem wspomnienie jakieś, dla trzeciej zmiętolony, potłuszczony rysunek dwulatka, pierwsze słowa, spojrzenie porozumienia, dyskusja wspólna. Zwykle mama wynagradza się sama, tu podpatrzy, tam dotknie, i są takie dni jak dzisiaj...
Ogólnie: co za pracownik!

Bycie mamą to kariera niezależnie od tego, czy ma się obok jakąś inną karierę profesjonalną. Na cały etat, na całe życie...
 
A wiec:


Kochane Mamy
dla Każdej życzenia wielu wspaniałych chwil z Waszymi dziećmi  dwujęzycznymi - i nie tylko...
i wielu miłych chwil z samą sobą :-)
Cieszcie się z Waszej kariery !



sobota, 25 maja 2013

Piątkowe gadułeczki - kuchenne konsekwencje przyswajania wiedzy encyklopedycznej

We Francji, jak wiadomo, pomiędzy daniem głównym a deserem na stół wjeżdżają sery.

Dzisiaj przy serach taka konwersacja:

- Mamo, a z jakich cycusiów ten ser?

- ???? 
 
- Mamo, no z jakich cycusiów ten ser, pytam!

Nie mam pojęcia! Zastawiam się czy to jakiś wpływ polskich oscypków, którymi zajadaliśmy się w Zakopanem ze dwa tygodnie temu. Oscypki owszem kształty mają niczego sobie, ale żeby tak od razu...

- Mamo, no z jakich cycusiów ten ser, rozumiesz, czy nie?!?

No własnie sęk w tym, że nie rozumiem. ani w ząb nie rozumiem...
Nagle: A! Przypomniało się mi, że ostatnio przerabialismy poznawczo krowy, na łące, w książkach, na figurkach. A z krowami różne takie zagadnienia jak dawanie mleka, dojenie, wymiona, czyli co - piersi, cycusie w gruncie rzeczy.
Uff, Oddycham z ulgą

- Ten to z krowich synku, to Brie, ale ten na przykład to z kozich - ser kozi, a ten z owczych - owczy ser.

Synek usatysfakcjonowany wtapia górne siekacze w kremową masę.
Tym razem się udało. Ciekawe jak będzie następnym...

czwartek, 23 maja 2013

Polecam z półeczki - Encyklopedie dla dzieci



Dzisiaj polecam jeden z naszych najświeższych nabytków, zakupiony w tamtym tygodniu w Polsce. 
Wpadłam na niego przypadkowo w księgarni, szukając lietartury dla Gabrysia. Do tej pory czytaliśmy głównie opowiadania, baśnie, wiersze, książeczki, i tego szukałam. 
Nagle mój wzrok przykuł... MIECZ.
Mamom chłopców nie muszę zapewne tłumaczyć dlaczego, mamy dziewczynek niewatpliwie się domyślą.
Siegnęłam zatem po miecz i ten gest okazał sie całkiem trafny.


Encyklopedia Larousse'a o tytule RZYMIANIE zafascynowała Gabriela (ech tak...przyjechaliśmy z Francji po francuskie wydawnictwo przetłumaczone na język polski, zwykle unikam, wolę oryginały, ale nie znalazłam czegoś podobnego polskich autorów...). Dzisiaj na porządku dziennym są więc u nas lektury na temat powstania Rzymu, walk gladiatorów, igrzysk, rydwanów, a pomiedzy lekturą nastepują rzymskie dyskusje i to jest najfajniejsze!

Wszystko napisane prostym językiem dla dzieci w wieku 6-9 lat, więc przystepnie, z licznymi rysunkami. Przy okazji sama się sporo uczę - wstyd przyznać, ale pojęcia nie miałam kim były na przykład Sabinki. Myślałam zawsze, że to jedynie takie miłe dziewczynki z warkoczykami.

Dla Gabrysia to doskonałe źródło rozwoju słownictwa, ale też poszerzania wiedzy. I ta wiedza na temat Rzymian, stwierdzam to z całym rozczuleniem, jest zdobywana w języku polskim! Po francusku w tej dziedzinie Gabryś jeszcze wiele się nie dowiedział. Taka sytuacja zdarza nam się bardzo rzadko, więc sie nią delektuję i podejmuję postanowienie, korzystając z poznawczych pasji i niesamowitej ciekawości mojego synka: JAK NAJWIECEJ ŹRÓDEŁ WIEDZY I WIADOMOŚCI PO POLSKU!

Niezwykle ważne jest dostarczanie dzieciom dwujęzycznym okazji do nabywania wiedzy, uczenia sie nowych rzeczy w  dwóch językach równolegle, a szczególnie w języku mniejszościowym. W języku wiekszościowym dzieci zdobywają wiadomości w szkole i przedszkolu - w kraju, w którym mieszkają.
Dobrze napisane encyklopedie świetnie sie do tego najwyraźniej nadają.

W kolekcji Larousse'a znajdują sie także inne tytuły, można je dopsować do zainteresowań dziecka. Ja na razie zaopatrzyłam chłopaków w MORZE. Poza tym są jeszcze encyklopedie na następujące tematy:
Ciało, Dinozaury, Egipt, Rycerze, Wszechświat, Zwierzęta.

I popatrzcie, co dziś wyszperałam w sieci: Encyklopedia o Polsce. Wydawictwo Multico Oficyna Wydawnicza. Czy ktos zna? Wie czy to dobre?




środa, 22 maja 2013

Wtorkowe czytaneczki - o sobie nawzajem




U nas już sroda, ale może gdzieś na odległym kontynencie jeszcze wtorek, więc piszę, bo muszę o tym wszystkim co się w nas ostatnio tli, o czym czytamy u siebie nawzajem, zamieścić choć kilka słów.

Kochani, bardzo wzruszyla mnie Wasza obecnosc w czasie ostatnich dni. Dziekuje bardzo za wszystkie slowa wsparcia zawarte w komentarzach i na fb, za maile i wiadomosci, w których dzielicie sie Waszymi przeżyciami dotyczacymi emigracji, odejścia, żałoby...Dziekuję za zaufanie, otwartość.

Pragnienie napisania postu na temat moich przeżyć związanych z byciem O jeden kraj za daleko... zrodzil sie juz chwile temu, ale wahałam się czy ten temat podjąć, bo nie należy on do najłatwiejszych.
Wasza reakcja przekonała mnie, że należy pisać także i o tych rzeczach które pozostają z cieniu, których nie mamy czasem sami odwagi przywołać, od których czasem chce sie uciec.
Dlaczego?
Żeby móc je wyrazić, stawić czoła, w prawdzie poszukać rozwiązań, i przez to wszystko uwolnić się choć trochę od ciążącego balastu, przygotować na przyszłe wydarzenia. A przede wszystkim przekonać się, że się nie jest samemu, otrzymać wsparciem dowiedzieć się, że inni też mogą podobnie czuć, przeżywać,

Po jednym z ostatnich postów Sylaby, głębokim, prawdziwym, w którym porównuje swój los emigrantki do egzystencji samotnej i odmiennej palmy, rodzi się we mnie wiele refleksji.
Dlaczego ten tekst tak do mnie przemawia? To jasne, często czułam, czuję się, podobnie, nie do końca zakorzeniona, a musząca żyć, z daleka od innych, niezawsze pasująca.
Co mi pomogło i pomaga dzisiaj? Świadomość, że nie jestem sama! Że na całym świecie istnieje wiele takich palm, że każda inna, ale każda w jakiś sposób podobna. Że jest ich tysiące rozwianych po ziemi i udało mi się ich znaleźć kilka wokół mnie.

Mam więc ochotę napisać do każdego z nas.
NIE JESTEŚ SAMA, nie jesteś sam! JEST NAS WIELE w podobnych sytuacjach, z podobnymi dylematami, trudnościami, cierpieniami bo daleko do źródła, bo się zastanawiamy kim jesteśmy i kim będą nasze dzieci, na jakiej ziemi i z jakiej kulturze, nienaszej, obcej, oswajanej czasem z trudem przez lata.

My Palmy samotne gdzieś tam w piaszczystej glebie, nieurodzajnej z pozoru, nieswojej, ale to też Palmy, które przez tę swoją dolę stały się mocne, odważne, wytrzymałe, dające owoc.

Piękne, wspaniałe, dorodne, nieustraszone, wyjątkowe, nadzwyczajne - taką miałam intuicję, ale ostatnimi czasy odkąd zaczęłam prowadzić bloga, ta intuicja przeradza się w pewność. W cyberprzestrzenii bowiem natrafić można na wiele takich palm rozsianych po świecie, oddalonych, a które zdumiewają swoją naturą. Matki Polki dające życie poza Polską, Siłaczki nieustraszone, Jagienki jednym gestem dziarsko rozłupujące orzechy nie do zgryzienia.
Jakiś czas temu Ela wykonała niesamowitą pracę zebrania mam rozrzuconych po świecie w swojej zakładce Mamy dwujęzyczków.
Kiedy czytam te wszystkie blogi zachwycam się tymi mamami, ich siłą, poczuciem humoru, kreatywnością, talentami, miłością do swoich dzieci, poświęceniem, radością z tego uczucia czerpanym.

CZYTAJMY SIEBIE NAWAZJEM, O SOBIE NAWZAJEM! Piszmy, rozmawiajmy, dzielmy się. W tych naszych blogach, dyskusjach jest zawarta ogromna wartość, warta najlepszego czarnoziemu, który palmie nawet w najgorszym piasku przyniesie siłę, ulgę i radość.

Oto lista blogów zawartych u Eli, które umieszczam u siebie dzięki jej życzliwości. Dodaję do tej listy kilka nowych blogów mam, znanych mi od niedawna. Jeżeli nie ma Was tutaj, prosimy dopisujcie się dalej, niech nam będzie raźniej!

ELA, Austria dwujezycznosc.blogspot.co.at

SYLABA, Floryda:http://kozaikozak.blogspot.com/

Wkropka, Niemcy: http://blogwkropki.blogspot.com/

OLGA: Holandia: http://www.europeanmama.eu http://olga_mecking.blogi.egodziecka.pl/

Jagodzianka: Francja: http://blogowanko-jagodzianka.blogspot.it/

Magdalena: Polska; http://mysimpleartforkids.blogspot.com/

Bebe:http://bebeandcompany.blogspot.com/

ANETA: Anglia:http://bilingualznaczydwujezyczny.blogspot.com/

Ola: Szwecja: http://polskapakistansverige.blogspot.com/

AGATA: Czechy. http://tam-dom-twoj-gdzie-serce-twoje.blogspot.com/

PATI: Francja: http://mafrance.blox.pl/

ANIA: Niemcy: http://aniukowepisadlo.blox.pl/

Patrycja: Niemcy: http://ppiotrowska.blogspot.com/

Agnieszka. Mama, RPA: http://wkrainieteczy.wordpress.com/

Kasia, Dania: http://my-full-house.blogspot.com/

Ferek, UK: http://ferek15.blogspot.com/

Ilona: http://ilonas25.blogspot.com/

Asia:Italia: http://ohhmyqueen.blogspot.com/

Karolina:http://mowmimama.blogspot.com/

Magda, Irlandia: http://mademoiselleblanca.blogspot.ie/

Karosfera, Irlandia: http://www.fulltimemummy.blogspot.ie/

Mila, UK: http://mil-owo.blogspot.co.uk/

Ola, Niemcy: http://szczescioterapia.blogspot.com/

Olga, Niemcy: http://dedom.blogspot.com/

Friggia, Dania:http://wikingowo.com/

Mogika: Kasia: Londyn http://zkrainydeszczowcow.wordpress.com/

Imię? : http://talesofagrumpymonster.wordpress.com/

Młoda Mama, Czechy:http://moravia-tehotenstvi.blogspot.com/

M: UK:http://mamuska-na-emigracji.blogspot.co.uk/

Mamuśka, Irlandia: http://trzej-muszkieterowie.blogspot.co.uk/

Little Traveller; UK; http://daywithlittletraveller.com/

Dorota: Niemcy: http://balsam-dla-mnie.blog.pl/

UK:http://panishoom.blogspot.be/

Zizi; UK: http://ziziandmyworld.blogspot.co.uk/

Anna, Hiszpania, http://caramba.bloog.pl/

Australia; http://drugiezyciebloggera.blox.pl/

Zuza, Mama, Irlandia http://zuzamoll.blogspot.com/

Ameryka, http://domwherelifehappens.blogspot.com/

Maja, UK: http://blwczylibobasduduslubiwybor.blogspot.com/

Alicja, niedługo Szkocja: http://euromusia.blogspot.com/

Monika, Anglia http://homemeandmore.blogspot.co.uk/

Monika, Francja: http://havredelapassion.canalblog.com/

Edyta, Niemcy, http://dita-myhomemylove.blogspot.com/

Kasia; UK, http://domnawygnanku.blogspot.com/

Myszka: UK:http://myszka-themousehouse.blogspot.com/

Iwona USA http://onamasilee.blogspot.com/

KappaZeta, Włochy: http://mojablogoterapia.blogspot.com/

Aga; Anglia,http://bedziemyrodzicami.blogspot.com/

Martyna, Niemcy: http://miszmasz-girlsa.blogspot.de/

Joanna, UK: http://becreativemommy.blogspot.co.uk/

Maja: UK: http://blwczylibobasduduslubiwybor.blogspot.com/

Anielka Szwecja,http://anielkowerupiecie.blogspot.com/

Spełniona mama: Niemcy: http://www.mamanaobczyznie.blogspot.de/

Mama Zwierzaka: UK: http://mamazwierzaka.blogspot.co.uk/

Matka Polka: UK: http://macierzynstwopodlupa.blogspot.com/

Justyna: ? http://colorsthatinspiremetoday.blogspot.com/

Patka: Kolumbia: http://patkawkolumbii.blogspot.com/

Dominika: UK: http://zamieszanyspokoj.blogspot.com/

Londyn, Paulina http://panishoom.blogspot.co.uk/

Gosia, UK: http://gosiaadaszak.blogspot.co.uk/

UK/Hiszpania?;-): http://abotak.com/

Marcjanna; Hiszpania: http://sekretyhiszpanii.blogspot.com/

Dag-eSz; Norwegia; http://comiwduszygra-dag-esz.blogspot.com/; http://www.blogger.com/; http://anielinka-dag-esz.blogspot.com/

Blondynka w krainie tęczy: RPA : http://wkrainieteczy.wordpress.com/

Ania: Australia: http://ania-dollow.blogspot.com/

Anna: Polska; http://www.multilinguals.pl/

Agnieszka: UK: http://otwartaszuflada.blogspot.com/

Ewelina, UK: http://elinaart.blogspot.com/

? nie wiem, czy faktycznie jesteście "dwujęzyczni", ale blog macie fajny:-) http://pedzelece.blogspot.co.uk/

Monika: Niemcy: http://byciemamadladawida.blogspot.com/

http://szeptywmetrze.blox.pl

http://madredziecko.blogspot.com/

Dorota, Niemcy: http://voncologne.blogspot.com/

Ania, Niemcy: http://cube-home.blogspot.com/

Amisha; Polska: http://zywotnik.blogspot.com/

Dorota, Tajwan http://ourbabelschool.blogspot.com/

Basia, Wochy http://wyzwania-losu.blogspot.com/

Mama w Paryżu http://mamawparyzu.blogspot.fr/

Miś Uszatek   http://matka-polka-we-francji.blogspot.fr/

Tata!:
Piotr, Dublin: http://www.krupinscy.blogspot.co.at/


A u Eli dziś w czytaneczkach SAMOGŁOSKI

piątek, 17 maja 2013

Piątkowe gadułeczki - Brzuszek i Pępuszek



Dzisiaj wieczorem w kąpieli nasze najulubieńsze chyba teraz gadułeczki z Leo.
Leo wskazuje części ciała, a ja mówię: NOS, OKO. BRZUCH, NOGA, RĘKA itd.
Później sie trochę wymienamy, najpierw ja mówię, a on pokazuję tę część ciała, którą wspomniałam.
Świetnie można też nazywać i mówić o ciele przy myciu, masowaniu, dziecko odczuwa wtedy jeszcze bardziej o którą część chodzi dokładnie, czuje swoje ciało, samego siebie.
Zabawa niesłychanie ważna i ciekawa dla dziecka. Dzieki niej uczy się ono słownictwa i jeszcze bardziej istotne: poznaje swoje ciało i uczy się jego schematu. To niezwykle ważne, żeby czuć się w przyszłości dobrze we własnej skórze, znać limity, poruszać się bezpiecznie...
Leopold zna już dobrze swoje ciało, wiele części budzi jego zainteresowanie, ale zdecydowanie najwiekszym hitem jest PĘPUSZEK. Regularnie odsłania go do pokazywania i nazywania. Następnie chce oglądać pępek mój, swojego brata itd. Poznaje, porównuje, stwarza sobie w tej małej łepetynce pierwsze kategorie...

Oprócz zabaw kąpielowych, istnieje wiele piosenek, które wykorzystać można do budowania schematu ciała

Może pamiętacie z przedszkola, mnie śpiewała tę piosenkę mama:

Tu paluszek, tu paluszek
kolorowy mam fartuszek
tutaj rączka, a tu druga
a tu oczko do mnie mruga
tu mam buźkę, tu ząbeczki
tu wpadają cukiereczki
tutaj nóżka i tu nóżka
chcę zatańczyć jak kaczuszka


A dla straszych dzieci jest zabawna piosenka z pokazywaniem:

Głowa, ramiona, kolana, palce (u nóg)
kolana, palce
kolana, palce
oczy, uszy, usta, nos 

śpiewa się coraz szybciej i szybciej i szybciej...aż do całkowitego zawirowania musykalnego i gestualnego.

I jeszcze wierszyk, za którym przepada Gabryś. Mówieniu go towarzyszą gesty i masaże, postukiwania pleców. Przy tej zabawie zaśmiewamy się zazwyczaj do rozpuku.

Pisze pani na maszynie ABC, przecinek
najpierw przeszło stado koni
potem przeszło stado słoni
potem pani na szpileczkach
przepłynęła rzeczka
i popadał deszczyk
czujesz dreszczyk?

Istnieje na pewno jeszcze wiele innych zabaw i piosenek tego typu. Może są Wam znajome?

Życzę wszystkim wspaniałych zabaw przy towarzyszeniu Waszym dzieciom w odkrywaniu ich ciała.

czwartek, 16 maja 2013

O jeden kraj za daleko...

Mieszkam we Francji i generalnie bardzo lubię to miejsce. Czasami jednak czuję, że to daleko. O jeden kraj za daleko...Dzielą mnie z Polską jakieś granice, kilometry, koszta, różnice mentalności. Gdyby przybliżyć się przynajmniej troszke, przeskoczyć jakieś inne państwo lub dwa, choć o linię graniczną się otrzeć, wiedzieć, że jednym rzutem beretu stanę w progu mojego dziecinnego domu...W kaju przygranicznym chociaż zamieszkać, przez osmozę jakoś sie tej Polski nałapać, kupić ser biały blisko granicy, poczuć wilgotną majową polską woń nosem, przyjechac szybko kiedy trzeba...
Jak się  mieszka o jeden, czy kilka krajów za daleko trudno być tam, gdzie chciało by się być w momencie odpowiednim, wybranym. A jak się mieszka na innym kontynencie? Musi to być jeszcze bardziej niemożliwe i jeszcze bardziej trudne.

Od kilku tygodni Babcia była chora, najpierw lekko, później w bardzo ciężkim stanie. Ja tutaj, ona tam, miedzy nami jakieś setki kilometrów i jakaś straszna niemożliwość spotkania się wtedy kiedy tego najbardziej się pragnie. I jak tu stworzyć namiastkę kontaktu z osobą bliską, jak wziać za rekę, pobyć razem, obok-kiedy już nieprzytomna, pożegnać się. Wysłałam jej kartkę, rysunki dzieci, buteleczkę wody w Lourdes, które tak kochała, chciałam by podano jej nasze zdjęcie, żeby choc tak na chwilę sie koło niej zmaterializować, śledziłam strony firm lotniczych, żeby polecieć jak tylko się da.
Nie zdążyłam.
Babcia odeszła o poranku w dzień Św. Józefa.

Nazajutrz byliśmy w Polsce. O jeden dzień za późno. Już nie o dystans się potknęliśmy, ale o czas.

Trudne są to przeżycia, trudno stawić takim sytuacjom czoła, nie dać nura głową w piasek, nie udawać obojetności, nie dramatyzować na próżno, szukać zgody ze samym sobą, zgodnie z tym podejmować decyzje, niełatwe, angażujące czas, rodzinę, wydatki.
Ta przeklęta odległość czasem jest jednak niezbędna, żeby rzeczy zobaczyć właśnie z dystansu, wyraźnie , nauczyć się siebie.

Dziś myślę, że niebo jest ponad tym wszystkim, że nie ma tam ani granic, ani kilometrów, ani różnic, ani czasu. Niezależnie od zakątka świata, w którym bym się znalazła miałabym do Babci tak samo daleko, a tak blisko zarazem. I zastanawiam się jak to zrobić, żeby niebo było już tutaj na ziemi, żeby relacje budować ponadprzestrzennie i ponadczasowo, żeby moim dzieciom przekazać mocny fundament obojętnie, gdzie kiedyś osiądą i zapuszczą korzenie. Nawet gdy będzie to daleko ode mnie...